"Prawdziwa podróż odkrywcza nie polega na szukaniu nowych lądów, lecz na nowym spojrzeniu" Marcel Proust

poniedziałek, 15 czerwca 2015

NASZ PLAN DZIAŁANIA

Naszą podróż za ocean rozpoczynamy 10 lipca. Tego dnia od samego rana mamy lot z Berlina do Madrytu, gdzie w 1,5 godziny musimy przesiąść się na transatlantyk do Nowego Jorku. Na szczęście bilet udało kupić się łączony, dlatego bagaże główne nadane zostaną z Berlina prosto do NY. W związku tym jest duża nadzieja, że w 1,5 godziny zdążymy zmienić terminale na madryckim lotnisku :P Bilet na lot powrotny wykupiony mamy na 30 lipca z Miami do Berlina, również z przesiadką, tym razem w Londynie (więcej o zakupie biletów lotniczych w dalszym poście).

A co pomiędzy?

Taki mamy plan:




Kilka dni chcielibyśmy spędzić w Nowym Jorku. W mieście, które będąc jednym z najludniejszych na świecie i tworząc olbrzymią aglomerację, kilka dni to na pewno niewiele. Ale NY nazywane jest również "miastem, które nigdy nie śpi" i chyba nie bez przyczyny. 
Życie kręci się tam na okrągło, na Empire State Building można wjechać nawet o 1 w nocy, a największy sklep Apple czynny jest całą dobę (podobno, bo sami sprawdzimy niedługo). Dlatego na ile starczy nam sił, na tyle będziemy starać się poznawać i chłonąć atmosferę Wielkiego Jabłka, czy to w dzień, czy w nocy, bez różnicy. 

Po kilku dniach i nocach spędzonych w NY będziemy pewnie marzyć o odpoczynku wśród natury, uprawiając trekking w Appalachach, a następnie kierując się w stronę wybrzeży Północnej i Południowej Karoliny. Zanim jednak dotrzemy do najstarszych gór USA na chwilę zatrzymamy się w Filadelfii, głównie po to, żeby zobaczyć słynne schody, po których biegał idol Milosza z dzieciństwa, Rocky Balboa. Potem, po zwiedzeniu też najbardziej charakterystycznych punktów w Waszyngtonie ruszymy na Lotnisko Narodowe Regana w celu wypożyczenia samochodu na kolejne 11 dni podróży. Po spędzeniu czasu (później okaże się jak dużo) w Shenandoah National Park w paśmie Appalachów, odwiedzimy miejscowości w Północnej i Południowej Karolinie: Roanoke, Greensboro, Raleigh, Rocky Mount, Rodanthe, New Bern, Beaufort, Wilmington i dalej na południe: Charleston i Savannah. W większości związane z popularnymi filmami nakręcanymi w tych miastach na podstawie książek Nicholasa Sparksa (sam autor mieszka w New Bern), jak "Noce w Rodanthe", "List w butelce", "Pamiętnik" i wiele innych, a także kojarzące się z serialami z naszej wcześniejszej młodości, np. "Jezioro marzeń", czy "Pogoda na miłość". Oprócz tego, gdzie powstawały znane produkcje kinowe i telewizyjne, jesteśmy też ciekawi zachowanych śladów tworzących się w XVI wieku europejskich kolonii w Ameryce.

Po odwiedzeniu Stanu (w polskim tłumaczeniu) Wysmołowanej Pięty i Stanu Palmy (bo takie mają przydomki Północna i Południowa Karolina: The Tal Heel State i Palmetto State) ruszymy w kierunku kolejnego wielkiego miasta na naszej trasie, Miami. Tam samochód planujemy oddać kilka dni przed wylotem, ponieważ zakładamy, że wygodniej będzie nam poruszać się  komunikacją publiczną, i po mieście, i po samej Florydzie. Oprócz spędzania czasu w samym Miami, chcielibyśmy odwiedzić Park Narodowy Everglades, utworzony w celu ochrony ogromnego obszaru ekosystemu lasów namorzynowych, tyle o nich czytaliśmy...


Co wyjdzie z naszych wstępnych planów, zobaczymy. Czasem nowe pomysły rodzą się po drodze, często po przypadkowych spotkaniach z ciekawymi ludźmi, mieszkańcami, ale też innymi podróżnikami, osobami podobnymi do nas. 


Nie możemy się doczekać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz