"Prawdziwa podróż odkrywcza nie polega na szukaniu nowych lądów, lecz na nowym spojrzeniu" Marcel Proust

wtorek, 30 czerwca 2015

SAMOLOTEM, AUTOBUSEM, SAMOCHODEM...

W podróży do i po Stanach będziemy poruszać się różnymi środkami transportu. Poniżej chcielibyśmy Wam opowiedzieć, jak zorganizowaliśmy sobie trzy z nich.


Najpierw samolotem...

Około półtora miesiąca po otrzymaniu wizy udało nam się kupić upragniony bilet lotniczy do Stanów. Dlaczego po tak długim czasie? Ponieważ każdego dnia od momentu, gdy byliśmy pewni, że mamy wizę sprawdzaliśmy kilka, najbardziej interesujących nas połączeń i szukaliśmy tego najkorzystniejszego. Od samego początku, gdy do głowy przyszedł nam pomysł odwiedzenia wschodnich regionów USA, zakładaliśmy, że rozpoczniemy swoją podróż albo w Nowym Jorku, albo w Miami i zakończymy w drugim miejscu. Dlatego zależało nam na kupnie biletu łączonego (najlepsza w wyszukiwaniu takiego typu lotów okazała się wyszukiwarka na portalu flipo.pl, nie udało nam się znaleźć innych podobnych i w dodatku bezpłatnych). 
W drodze z Londynu do San Francisco w 2011 r. Podobnym pewnie będziemy lecieć do NY.

Szukaliśmy i szukaliśmy najtańszych opcji. Ceny biletów zmieniały się z dnia na dzień, różnice na te same terminy sięgały nawet 300-stu złotych. Gdy w jednym tygodniu ceny codziennie spadały, wydawało nam się, że jeszcze chwila, że jeszcze będzie korzystniej…potem wzrastały i znów leciały w dół, ale nie do takiego poziomu jak wcześniej. Pogodziliśmy się z tym, że już mogą się nie zmienić na lepsze i zainwestowaliśmy. Okazało się, że był to dobry moment, bo w kolejnych dniach bilety zaczęły drożeć i różnić się od 100 do 200 zł na osobę. W międzyczasie pojawiało się wiele tanich opcji lotów z Polski do NY na portalach fly4free.pl, czy loter.pl, ale wówczas musielibyśmy dostosować się do terminów tych lotów. Nie mieliśmy tym razem takiej możliwości, w grę wchodził tylko lipiec lub sierpień.

Ale w końcu bilet kupiliśmy po całkiem dobrej cenie i zaczęliśmy układać plan naszej wymarzonej podróży :)

Cztery lata temu lecieliśmy nad Grenlandią. Ciekawi jesteśmy widoków i tym razem.

Później autobusem...

Po przemyśleniach stwierdziliśmy, że najlepszy moment na wypożyczenie samochodu, który będzie nam towarzyszył przez większą część podróży, byłby, gdy zostawimy za sobą duże miasta: NY, Filadelfię i Waszyngton, i ruszymy przed siebie w kierunku regionów bardziej przyjaznych kierowcom samochodów.

Dlatego, aby dostać się z NY do Philly kupiliśmy bilety na najpopularniejszy i najtańszy dalekobieżny środek transportu w Stanach, autobusy linii Greyhound (można porównać to takiego naszego PolskiegoBusa). Podobnie planujemy dostać się z Philly do Waszyngtonu. Tego typu transport wychodzi oczywiście najtaniej wówczas, gdy kupujemy bilety z wyprzedzeniem. Bilety kupiliśmy na stronie greyhound.com. Niestety, gdy doszliśmy do płatności okazało się, że musimy jej dokonać kartą kredytową. Chcieliśmy uniknąć przewalutowania przez bank i zapłacić kartą walutową, ale nie było takiej możliwości. Bilety przyszły na maila i kolejny transport załatwiony.


Takimi autobusami w tym roku pokonamy kilka tras.
Źródło: www.visit-historic-charleston.com

I samochodem...

Jednak środkiem transportu, na którym będziemy polegać najbardziej i przez najdłuższą część naszego pobytu w USA będzie samochód. Może się okazać, że będzie nam służył nie tylko jako środek transportu, ale również jako miejsce noclegowe. Wynajęcie auta było, po kupnie biletu lotniczego, kolejną najważniejszą rzeczą do załatwienia przed wyjazdem. Po przeczytaniu wielu opinii i artykułów dotyczących wynajmu samochodu w Stanach oraz po przejrzeniu różnych wyszukiwarek oraz stron internetowych samych wypożyczalni, okazało się, że najtaniej dostaniemy samochód dokonując rezerwacji przez serwis na stronie rentalcars.com. Podana na stronie cena samochodu najczęściej zawiera już ubezpieczenie SLI (Suplemental Liability Insurance), czyli rodzaj ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej oraz LDW (Loss Damage Waiver) - ubezpieczenie od uszkodzeń i kradzieży. Są to najważniejsze rodzaje ubezpieczeń, w które warto się zaopatrzyć, żeby chociażby jeździć ze spokojną głową po nieznanych amerykańskich drogach. Zazwyczaj rezerwując auto na stronie konkretnej wypożyczalni, ubezpieczenia dokupuje się dodatkowo i wówczas wyraźnie wzrastają koszty całkowite wynajmu, dlatego wypożyczenie samochodu przez stronę rentalcars.com okazało się pod tym względem najlepszą i najtańszą opcją, również w porównaniu z innymi serwisami.


Amerykańska, większa wersja forda fiesty, która służyła nam w podróży po zachodnich stanach w 2011 roku i pomogła pokonać ponad 4800 km.



Samochód rezerwowaliśmy kilka razy, dlatego, że po paru dniach od pierwszej rezerwacji cena za tą samą klasę spadała (na stronach wypożyczalni zazwyczaj podany jest przykładowy model danej klasy, niekoniecznie dostanie się to auto w momencie jego odbioru, warto pamiętać, że przez internet rezerwuje się daną cenę wypożyczenia, a nie samochód). Bez ponoszenia żadnych kosztów pierwszą rezerwację anulowaliśmy i zabukowaliśmy samochód raz jeszcze. Po około tygodniu sytuacja się powtórzyła i dostaliśmy samochód po jeszcze korzystniejszej cenie niż pierwotnie zakładaliśmy. Ale do 48 godzin przed odbiorem mamy jeszcze szansę zmienić aktualną rezerwację, jeśli pojawi się nawet lepsza oferta. 
W naszym przypadku do opłaty za samochód dochodzi jeszcze opłata, tzw. one-way fee, pobierana wtedy, gdy oddajemy samochód w innym miejscu. Uiszcza się ją w momencie odbioru samochodu. Gdybyśmy wypożyczyli i oddali samochód w Nowym Jorku nie ponosilibyśmy dodatkowych kosztów. Na to również warto zwrócić uwagę, gdy planuje się podobny manewr i porównać opłaty w różnych wypożyczalniach, ponieważ różnice są ogromne. 
Nawiązując natomiast do dygresji w nawiasie, dobrą praktyką jest zamawianie przez internet samochodu niższej klasy (przy odbiorze w razie czego zawsze można wybrać lepszy). Wówczas może się okazać, że w momencie stawienia się po odbiór auta danej klasy, wypożyczalnia nie będzie akurat takim dysponowała na miejscu i zaproponuje w tej samej cenie samochód o wyższym standardzie. Nam się tak udało, gdy wypożyczaliśmy samochód parę lat temu na Majorce. 

W dzisiejszym poście nie planowaliśmy się tak rozpisywać. Ale opisując mankamenty związane z wypożyczeniem auta w Stanach, przyszły nam do głowy jeszcze inne aspekty, o których dobrze, żebyście wiedzieli, gdybyście planowali zwiedzanie USA z perspektywy kierowcy.

Dlatego chcielibyśmy Wam wspomnieć jeszcze o paru rzeczach.

Do wypożyczenia samochodu wcale nie jest potrzebne międzynarodowe prawo jazdy. Konieczne jest okazanie go wtedy, gdy krajowe prawo jazdy nie jest napisane w alfabecie łacińskim. Gdy jednak jest czas, żeby je wyrobić przed wyjazdem dla spokoju można to zrobić, głównie dlatego, żeby w razie kontroli pokazać je policji (jeśli przyczepiłaby się do polskiego). My niestety nie zdążyliśmy. Miłosz jako jedyny zgłoszony przy rezerwacji auta kierowca (za drugiego płaci się dodatkowo - opłata za każdy dzień wynajmu) musiałby to zrobić w starostwie w miejscu zameldowania, czyli poza Poznaniem, czas nam nam na to nie pozwolił. Okaże się później, czy byłoby potrzebne.

No i jeszcze kwestia depozytu za wynajem samochodu. Również w zależności od wypożyczalni jego wysokość może się znacznie różnić. Depozyt jest blokowany na karcie kredytowej, którą należy mieć przy sobie przy wypożyczaniu samochodu. Ale, podobno dla Amerykanów, każda karta embosowana, czyli wypukła jest kartą kredytową. Kartę dolarową, którą wyrobiliśmy w polskim banku mamy właśnie taką. Ciekawe, czy ją przyjmą, niechętnie podajemy dane naszej karty kredytowej. Chociaż nie powinno być obaw, że nie odblokują depozytu lub pobiorą jakieś dodatkowe pieniądze z karty, jeśli samochód oddamy w całości ;)

To byłoby na razie na tyle. A kolejnymi nowymi doświadczeniami związanymi z podróżowaniem po Stanach podzielimy się z Wami później.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz